Dziś podczas modlitwy powszechnej na liturgii Wielkiego Piątku naszło mnie pytanie, które umieściłam w tytule posta.
Dlaczego właśnie w Jezusa wierzę, dlaczego wierzę, że to właśnie On jest moim Panem i Zbawicielem, dlaczego wierzę, że tak bardzo właśnie mnie ukochał, że oddał za mnie życie na krzyżu?
Odpowiedź przyszła do mnie dwojako.
Po pierwsze - bo takie jest moje życie. Od najmłodzych lat jestem wychowywana w tej, a nie innej wierze, z takimi, a nie innymi zasadami. To też rodzice zaszczepili we mnie ducha chrześcijaństwa, ducha miłości, które teraz dzięki Oazie, dzięki ludziom, którym poznaję, miejscom, w których bywam stawiam jednocześnie jako fundament i sam szczyt mojego życia.
Lecz druga, prawdziwa strona medalu jest taka - 'Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał — aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali.'
Tak mówi Sam Jezus. I taka jest prawda.
Kocham Jezusa, bo Go poznaję, bo z Nim przebywam.
Ale choćbym sto razy wybrała Go, spośród wszystkiego, co jest na świecie, a nie otrzymałabym bezinteresownie Jego przyjaźni - nie byłabym tym, kim jestem dzisiaj.
To On zniżył się do mnie, do otchłani mojego grzechu, do brudu mojej złości, do głębokości mojego egoizmu, aby mnie bezgranicznie ukochać.
I dlatego muszę iść i owoc przynosić.
Jednak pociechą w tej drodze jest modlitwa.
Modlitwa prośby i modlitwa miłości.
Proszę Boga o to, abym umiała kochać.
Nawet jeśli nie jestem kochana przez ludzi.
Jego Miłość to jedyny constans w moim życiu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
hm?