Zaskakujące są historie ludzkie.
Każda inna, jedyna i wyjątkowa, kreślona Niewidzialną Ręką, często niepojęta..
W obliczu ostatnich wydarzeń uczucia, jakie są we mnie to smutek, żal, ale najbardziej jednak szok, niezrozumienie, niemożność pojęcia tej tragedii. Nie tragedii prezydenta, czy innego polityka - tragedii zwykłego człowieka. Wiadomo, śmierć nie jest końcem, ale dla tych, którzy pozostali po tej stronie czymś bardzo dotkliwym, czymś, co wywiera piętno.
Zeszła sobota wzbudziła we mnie refleksję, że nie ma rzeczy pewnych.
Dziś poznałam opowieść, którą na pewno zapamiętam, która w jakiś sposób mnie zaintrygowała, otworzyła we mnie coś nowego.
Ile osób, tyle niepowtarzalnych kart historii. Niezwykłym jest wręcz ich dotykanie, poznawanie 'z pierwszej ręki', od ich uczestników, nie z podręcznikowego drukowanego maczku.
Ostatnio mój czas tak niemożliwie pędzi do przodu, że naprawdę ciężko mi chwilę się zatrzymać, wejść głębiej, spojrzeć inaczej. Mam nadzieję, że to tylko chwilowe, że dni przeżywane 'po łepkach', przebieganie wręcz kolejnych tygodni się skończy. W końcu wiosna (gdyby tylko nie była taka ciemna i deszczowa... ) warta jest głębokiego oddechu i zachwytu.